Ostatnio w sieci natknęłam się na niepokojący artykuł, w którym dziewczyna opisywała swoje nieprzyjemne doświadczenia z paletką Huda Beauty, która okazała się podróbką. Artykuł zaczynał się mniej więcej od tego, że bardzo marzyła o nowej palecie, ale nie było jej stać na zakup w Sephorze i znalazła w internecie okazję, gdzie paleta była tańsza o 100zł. Jej historia zakończyła się wizytą u okulisty, uczuleniem i bardzo niebezpiecznymi powikłaniami. Nakłoniło mnie to do tego wpisu.
Nie chcę Wam mówić o tym, że podróbki są niebezpieczne, bo zakładam że o tym wiecie, jednak rzadko się zdarza, aby sprzedawca otwarcie poinformował nas o tym, że sprzedawany przez niego towar nie jest oryginalny.


Jak zatem ustrzec się przed fałszywkami? Oto kilka moich rad:

  1. Sprawdzone źródło – Olbrzymią zaletą Internetu jest to, że możemy w nim sprawdzić praktycznie wszystko. Warto więc sprawdzać sprzedawcę lub sklep internetowy, w którym chcemy zrobić zakupy. Jest wiele stron, na których można przeczytać opinię innych osób, zwłaszcza jeśli sprzedawca był w jakikolwiek sposób nieuczciwy. Jeśli obawiamy się zakupów przez internet, polecam wybrać się do znanej perfumerii, gdzie być może cena będzie nieco wyższa, ale mamy 100% pewność, że kupujemy oryginalne i pełnowartościowe kosmetyki.
  2. Taniej, nie zawsze znaczy lepiej – Już zaskakująco niska cena powinna zapalić nam w głowach czerwoną lampkę. Jak bowiem paletka cieni, która na stronie producenta kosztuje 299zł, nagle może być dostępna za 89zł? Niestety, takie promocje się nie zdarzają i naprawdę przy tak ogromnej różnicy w cenie nie ma co liczyć na to, że otrzymamy oryginalny produkt. Jest to najpewniej chińska podróbka, która właściwie nie jest warta nawet tych 89zł.
  3. Długi czas oczekiwania na dostawę – Ci, którzy zamawiają czasem coś np. na Aliexpress wiedzą, że na swoją chińską paczuszkę trzeba długo czekać. Jeśli więc sprzedawca swoją super-ofertę może zrealizować w terminie 30 dni, to także daje do myślenia. Nie ma się co łudzić, że będzie to wysyłka prosto z fabryki w USA, raczej obstawiałabym na daleki wschód.
  4. Drobne błędy – Literówki w nazwach kolorów, cienie poukładane w innej kolejności, inna czcionka lub materiał z którego jest wykonana paletka? To się nie zdarza! Pewne różnice pomiędzy oryginałem i podróbką można wyłapać już oglądając zdjęcia sprzedawanych produktów. Warto porównywać je ze zdjęciami ze stron producenta, ponieważ pewne rzeczy można wyłapać już na starcie. Nie warto też mieć nadziei, że produkty są outletowe i zostały przecenione ze względu na drobny błąd w wykonaniu. Jeżeli dostrzegacie błędy, oferowany produkt na 100% jest podróbką.
  5. Dystrybutor „no name” – Dystrybutor marki czuwa nad wizerunkiem i autentycznością marki. Dane producenta lub dystrybutora muszą znajdować się na opakowaniu produktu, są to kluczowe informacje w przypadku, kiedy dojdzie np. do silnej reakcji alergicznej zagrażającej zdrowiu. Jeśli nie ma takich informacji, oznacza to, że nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za produkt.

W internecie znajduje się również wiele wpisów i filmów z podobieństwami i różnicami pomiędzy konkretnymi produktami. Jeśli zakupiony przez nas kosmetyk budzi nasze wątpliwości, warto szukać tego typu informacji. A co zrobić, kiedy zorientujemy się, że zostaliśmy oszukani? Poza możliwościami reklamacji i dociekania skutków prawnych względem sprzedawcy, polecam podzielić się opinią na ten temat na forach internetowych i portalach opiniotwórczych, aby ostrzec innych przed oszustwem.

Osobiście jestem wielkim wrogiem podrabianych towarów, nie tylko kosmetyków, ale i torebek, elektroniki itd. Nie sądzę, aby kupowanie fake’owych produktów było spełnieniem marzenia, na które finansowo nie możemy sobie pozwolić. Nigdy nie skusiłam się na nic takiego, ponieważ nie sprawiałoby mi to żadnej satysfakcji z posiadania. Jestem ciekawa jak jest u Was? Czy zdarzyło Wam się kupić fake’owe produkty?